Guns N' Roses

cykutoksyna

No to lecim. Mój najukochańszy zespół. Nie mam piosenki, której bym nie lubiła, uważam ich za geniuszy i moich osobistych lekarzy, si. I cierpię, bo mnie nie puszczono na koncert.

Vasyl.De

Prawda jest taka, że nigdy jakoś bliżej się z ich twórczością nie zaznajomiłam. Dotychczas siedziałam w tej swojej Azji, albo Finlandii, tudzież u Tankiana w domu. Dopiero niedawno zaczęłam się zwracać w stronę klasyki muzyki rockowej. Queen już zawładnęło moim sercem, może wreszcie i Gunsi to zrobią. Właśnie słucham sobie Knockin On Heavens Door i muszę stwierdzić, że bardzo mi się podoba to wykonanie. Muzyka, coś wspaniałego, tylko wokal. Nie wiem czemu, ale zawsze drażniło coś w barwie głosu wokalisty. Nie może to się ode mnie odczepić, uhm =.= Przyzwyczaję się do tego wreszcie?

cykutoksyna

Moją koleżankę głos Axla też strasznie drażni, ale no kurczę, jak to? : D Uwielbiam ich wszystko. Głos, gitary, perkusję, image i dupkowatość. Covery mają bardzo dobre, wymienione Knockin' On Heaven's Door, czy Ain't It Fun, albo Sympathy For The Devil nagrane do Wywiadu z Wampirem są super.

Vasyl.De

No ma takie coś w tym głosie, czego nie potrafię ująć w słowa. Ale siedzę i już chyba dziesiąty raz słucham Knockin i myślę, że zdołam się do niego przyzwyczaić (;

cykutoksyna

Co do jego głosu to jest strasznie dziwny, bo Axl potrafi śpiewać normalnie, a po chwili zaczyna skrzeczeć, tak jak np. tu http://www.youtube.com/watch?v=cuRbR-8mqdI

Vasyl.De

O matko O.O Niech on lepiej śpiewa tak, jak tam na początku.

cykutoksyna

A ja lubię i tę i tę wersję Smile

Vasyl.De

Ja chyba potrzebuję jeszcze trochę czasu by przywyknąć :]

faptainharkness

O matko, gunsi mają własny temat, yay!
Dla mnie są pierwszym takim mocniejszym zespołem którego zaczęłam słuchać - przedtem to takie tam dziewczynki z gitarami w stylu Colbie Caillat. Zaczęło się od November Rain, a po przesłuchaniu WTTJ to już wsiąkłam Very Happy

na Halloween w ubiegłym roku przebierałam się za Slasha, gitarę mam podobną do jego, kończę własnie czytać autobiografię Duffa a na półce stoi "Patrząc jak krwawisz", "Reckless road" i autobiografia Slasha Razz

Natomiast zauważyłam że ostatnio coraz więcej ludzi "słucha" gunsów, wszędzie ludzie w ich koszulkach a ja sama nie wiem czy się cieszyć, szczególnie jak widzę dziewczęta które tytułują się fankami a nie potrafią nazwać żadnego innego gitarzysty poza Slashem albo ewentualnie Izzym XD
A głos Rudego kocham każdy, no może poza takim ._.

Btw, czy Wszechmocna Adminka wybiera się do Rybnika w tym roku na koncert? Bo osobiście wolę pchać się na Slasha i Motley Crue do Berlina Smile

wildcharms

Guns n' Roses! Zespół który towarzyszy mi praktycznie od zawsze - tak to jest, jak rodzice w moim wieku a nawet i lepiej byli ich ogromniastymi fanami. jak byłam maleńka to umiałam śpiewać (po swojemu, oczywiście) Welcome to the Jungle, w niektórych fragmentach się myliłam ale co tam 8D
dzisiaj już zespołu słucham rzadziej, ale wciąż mam do niego ogromny sentyment i lubię raz na jakiś czas przesłuchać sobie jakąś płytę. Moją ulubioną pieśnią evah Gunsów jest zdecydowanie Coma

cykutoksyna

Coma jest epicka. A wszechmocna adminka się nie wybiera, bo niestety, nad nią stoją jeszcze rodzice, był płacz, krzyk i zgrzytanie zębów, noalenie. A do Rybnika w chuj daleko. I mimo wszystko uważam, że Axl trzyma poziom, ale lata robią swoje i na tym filmiku już na początku jest zdyszany. Głos wciąż ma i koncert wciąż byłby fajną sprawą. I zazdroszczę Slasha i Motley Crue ;x

Vasyl.De

Oni mi się dziś śnili O.O

cykutoksyna

A mnie się nigdy nie śnili ;( a w jakiej sytuacji? : D

faptainharkness

Trolololo, kto widział Slasha na żywo? JA WIDZIAŁAM SLASHA NA ŻYWO Very Happy

Pełna relacja:

Wróciłam ze szkoły przed 12, bo specjalnie zwolniłam się z ostatniej lekcji, szybko jakiś obiad, przebrać się i przybył szanowny rodziciel - pojechaliśmy po 2 moich znajomych, i jakos o 13:15 ruszyliśmy na Berlin. Na miejscu byliśmy po 15, podchodzimy pod Max Schmeling Halle, a tam już wzdłuż zewnętrznej ściany siedzi mnóstwo osób głównie w koszulkach Slasha, GN'R i Motley Crue. Wyhaczyliśmy paru Polaków i usadowiliśmy się w pobliżu drzwi. Przy okazji mieliśmy widok na grupkę jakiś Niemców którzy wyglądali jak wyjęci z tego albo tego teledysku, nawet kowbojki mieli, siedzieli na kratkach od piwa i posiadali pięknego boomboxa Very Happy

O 17:30 miało się zacząć wpuszczanie, więc o 17 stanęliśmy na nogi i ustawiliśmy się jako jedni z pierwszych pod drzwiami. Zaczęli wpuszczanie tak naprawdę bliżej 18 - szybkie podanie biletu, oderwali od niego coś tam, oddali i sprintem do sceny - byłyśmy z koleżanką PIERWSZE przy barierkach Very Happy

zajęłyśmy miejsce przy prawej stronie sceny no bo w końcu ta przestrzeń jest Slasha, jak się okazało później - raczej niepotrzebnie, bo solówki i tak wychodził grać głównie na środek i tamże leciały wszystkie fanty. Najpierw grało Black Veil Brides, przepraszam jeśli kogoś tu obrażę ale byli całkowicie denni ._. wokalista się drze na scenie, nie wiaodmo co robi, a my z koleżanką ziewamy ._. Zeszli, chwila na zmianę wystroju sceny i "Good evening Berlin! Are you ready to rock and fucking roll? Please welcome on stage Slash! Featuring Myles Kennedy! And the Conspirators!" Zaczęli chyba od One Last Thrill, szał był straszny. Z koleżanką byłyśmy chyba najaktywniejsze w tym pierwszym rzędzie, z tego co widziałam takiego headbangingu nikt nie urządzał ani nikt nie znał tak dokładnie tekstów piosenek, włącznie z tymi nowymi Very Happy

Miałam nadzieję że zagrają "Carolinę", zobaczyć Slasha na talkboksie to by było coś, ale niestety. Myles się strasznie cieszył tam do nas, w oczy się patrzył, wog'le cudnie Very Happy

Kudłaty oczywiście schowany za lustrzankami, ale do końca życia będę wierzyć że też się na nas popatrzył (Teraz już wie, że istnieję, to już wyższy poziom relacji! XDD). Zakończyli Paradise City, ukłonili się wszyscy i sobie poszli. Koleżanka niemalże dorwała Slashową kostkę, ale jak zobaczyła że owa kostka wpadła dziewczynie obok do stanika to odpuściła ._. Brent Fitz PODAŁ swoje pałeczki komuś w pierwszym rzędzie na środku ._. Ogólnie chyba następnym razem należy się nie przejmować tym że Slash jest po prawej stronie sceny tylko gnać na środek i tyle.
Potem znów zmiana sceny i weszło Motley Crue - aż wstyd się przyznać że z tego co zagrali znałam tylko "Shout at the Devil" i "Too fast for love", ale dopiero niedawno dotarłam do słuchania ich XDDD w każdym razie dali czadu ostro, Tommy zagrał cudną solówkę na perkusji (szkoda że z jakimś dubstepem w tle) kręcąc się na rollercoasterze a potem wybrał jakąś laskę z pierwszego rzędu (stała tak blisko nas ;_______;) żeby się przejechała z nim. Pianino też poszło w ruch, podczas gry wyrzucił na podłogę na wpół spalonego papierosa, po koncercie jakaś laska poprosiła ochroniarza żeby jej tego papierosa podał... zrobił to XDDD No i po ostatniej piosence na scenę wyniesiono wiadra farby i zostaliśmy oblani Very Happy

Autografów nie przywieźliśmy, Slash pewnie pojechał zanim Motley skończyło grać, w końcu tam robił tylko za support. Staliśmy wprawdzie z godzinę w miejscu gdzie podjeżdżają różne busy żeby zabrać muzyków, ale udało nam się tylko jeszcze raz zobaczyć Nikkiego Sixxa XD No i to chyba na tyle, do Szczecina wróciliśmy koło drugiej i od razu spać XD
Marnej jakości zdjęcia:

I trochę Motley:

No i na koniec, Slash na twitterze: "Fn' Berlin was seriously rocking tonight. Can't wait to be back in Oct! iiii]; )'" No to co. W październiku jeszcze raz Very Happy