|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kinres
Dołączył: 13 Kwi 2012
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Narnia
|
Wysłany: Śro 21:37, 25 Kwi 2012 Temat postu: Nie igraj z moim umysłem |
|
|
Napisała: Kinres
Korekta: wildcharms
Drobna uwaga: Może pachnieć Johnlockiem
Specjalna dedykacja:
Dla Wspaniałej wildcharms, która kazała mi to tutaj zamieścić c:
Nie igraj z moim umysłem
Kołysany spokojną melodią skrzypiec dobiegającą z salonu na dole, John powoli zasypiał. Jednak, kiedy miał już odpłynąć do Krainy Snów (w której to, swoją drogą, rzadko bywał ostatnimi czasy, a jeśli już, to niezbyt długo), coś kazało mu wstać. Jeden element nie pasował do schematu każdej nocy od Tamtego Dnia. Wytężył słuch. Skrzypce? Nie, to niemożliwe. Dlaczego słyszał te przeklęte skrzypce? W tym domu nie ma już przecież nikogo, kto potrafiłby na nich grać i nigdy już nie będzie.
Zaniepokojony postanowił sprawdzić, co się dzieje. Zarzucił na siebie pośpiesznie szlafrok i ruszył w odmęty ciemności, które pochłaniały schody wiodące na dół do salonu. Kierował się w stronę źródła muzyki, a z każdym następnym pokonanym stopniem zastanawiał się coraz bardziej, co zrobi, gdy widmo martwego przyjaciela, nienasycone nękaniem koszmarami niejednej nocy, zapragnie dręczyć go również na jawie. Mimo niepokoju, ostrożnie i cicho zmierzał do salonu, nie wiedział przecież dokładnie kto jest sprawcą zakłócania ciszy nocnej. Może to jakiś muzycznie uzdolniony rabuś postanowił umilić sobie włamanie.
Ledwo przekroczył próg i dojrzał wysokiego intruza owianego ciemnością, rozjaśnianą jedynie delikatnym światłem wpadającym do pomieszczenia przez okna. Watson miał szalone uczucie, że dobrze zna człowieka pogrążonego w tworzeniu sobie tylko znanej melodii, zarys sylwetki i sposób gry był mu dziwnie bliski. Skrzypce skończyły swoje przedstawienie i umilkły. Tajemniczy przybysz w końcu zwrócił uwagę na Johna, który już podchodził do niego w celu złapania go za kołnierz i wyrzucenia za drzwi gdy ten nagle postąpił krok do przodu. Światło leniwie zatańczyło na jego twarzy, tak dobrze znanej doktorowi. Watson zatrzymał się w przerażeniu. Widywał ją we wspomnieniach i snach, lecz nie mogła być prawdą. To było kłamstwo wyobraźni. Okrutny żart zmęczonego umysłu. Ten człowiek nie istnieje. Nie może. John dobrze o tym wie, widział przecież na własne oczy jego śmierć.
- Nie chciałem cię obudzić, wybacz – powiedział cicho ktoś, kto miał już nigdy nie przemówić.
Ten głos, John dobrze wie do kogo należy, lecz stara się nie wierzyć w to, co słyszy i widzi. To na pewno sen, z całą pewnością. Lecz co ma zrobić, jeśli to jednak jest…
- Sherlock? – cicho pyta swojego gościa.
On jedynie kiwa mu głową, by potwierdzić jego przypuszczenia i Watson jest przekonany, że na twarzy jego przyjaciela zagościł nikły uśmiech. John podchodzi bliżej do zjawy i z wahaniem wyciąga ręce przed siebie, by ostrożnie ulokować je na ramionach drugiego mężczyzny. Delikatnie przesuwa je na klatkę piersiową, chcąc upewnić się czy jest on prawdziwy i nie zniknie tak, jak wtedy, gdy skoczył w paszczę samej Śmierci. Dłonie kończą swoją wędrówkę na końcówkach zawiązanego szalika i tam pozostają. Wtedy stało się coś, czego Sherlock nie przewidział. Doktor zaciska mocno pięści na materiale i zaczyna dusić Jedynego Na Świecie Detektywa Doradczego jego własnym szalikiem. Holmes bezradnie stara się oswobodzić, lecz próżne to starania, jedynie traci więcej energii. W międzyczasie obsypywany jest przez Johna krzykami, wyzwiskami i pytaniami.
Jak mogłeś!
Tyle czasu!
Pół roku!
Myślałem że nie żyjesz!
Masz pojęcie przez co przechodziłem?!
Nie masz serca!
Dlaczego?!
To jedynie drobna cząstka tego, co miał on w tej chwili do powiedzenia Holmesowi, jednak na więcej doktorowi nie starczyło siły. Puścił szalik i oparł się czołem o tors Sherlocka, który z trudem wyprostowawszy się, próbował wyrównać swój oddech. Stali tak chwilę w milczeniu, a gdy Sherlock doszedł już trochę do siebie, uznał że warto się odezwać i wytłumaczyć swoje postępowanie.
- Masz prawo być na mnie wściekły. Musisz jednak zrozumieć, że…
- Zamknij się idioto – uciął mu John w połowie zdania, więc Holmes zamilkł.
Po chwili która trwała wieczność, wyższy mężczyzna bez namysłu nieśmiało objął swojego przyjaciela.
- Wróciłem i nigdzie się nie wybieram.
John jedynie odwzajemnił silnie uścisk, a Sherlock, z czułością o którą nikt nigdy go nie podejrzewał, gładził plecy Watsona. Między tymi dwoma stęsknionymi mężczyznami zawisła cisza pełna bólu i żalu, którą wspólnie postarają się pokonać. Teraz jednak, obaj cieszyli się swoją bliskością, licząc, że już nic nie zmusi ich do utraty skarbu jakim jest ta druga osoba, którą skrywają w swoich objęciach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dominatrix
Dołączył: 15 Kwi 2012
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:55, 25 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Cholera. D:
Zwykle Dominatrix lubi dawać dobre recenzje o fanfikach, jednak muszę stwierdzić z bólem serca, że... cóż. Taki... eh. No że, taki powrót Sherlocka jakich pełno na omegle. Oh.
Również czasy... raz taki, a raz inny.
^ Poza tymi uwagami, nie mam nic innego do dodania. Sama chociaż nie powinnam źle oceniać, gdyż moje opowiadanie ma o wiele więcej błędów językowych jak jakichkolwiek innych.
Przyjemnie się czytało, a ostatnie zdanie po prostu sprawia, że się rozpływam. :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laragin
Dołączył: 16 Kwi 2012
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lublin
|
Wysłany: Sob 16:45, 28 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
JAK NIE CHCIAŁEŚ GO OBUDZIĆ TO PO CO GRAŁEŚ HMMM...
ale john jest za głupi żeby to zauważyć.
ano, tak jak pisanie jest przyjemne, a żaden analfabetyzm nie rzuca się w oczy, to szkoda go na taki temat. Szczególnie gdy wyrwany z większego kontekstu
CZAS NA PRACĘ NAD FABUŁĄ WOOHOOO, good luck, lass
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cykutoksyna
Administrator
Dołączył: 10 Kwi 2012
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:19, 29 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Owszem, temat oklepany bardzo, ale ja lubię takie melodramatyczne sceny typu 'jak mogłeeeeeeś' i mnie się nawet podobało, choć nie porywa. Za krótko. Masz przyjemny styl pisania, warto pomyśleć o czymś dłuższym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|